|
Uwaga! Elektroniczne tłumaczenie z polskiego, jednego trzech najbardziej inteligentnych języków na inne języki jest często zwariowane, kompletnie nielogiczne. Weź to pod uwagę.
Nie Pomagała Woda Święcona
Mam na imię Weronika. Dziś wiem, że moje spotkanie z panem Józefem było moim przeznaczeniem, a zarazem największym wyróżnieniem i Błogosławieństwem Bożym w tym życiu. Ale zacznijmy od początku.
Odkąd pamiętam, wewnętrznie poszukiwałam Pana Boga, tęskniłem za Nim. Szukałam Go w kościele katolickim-jako gorliwy katolik uczęszczałam ze strachem na msze, jeszcze z większym strachem, - bo przecież Boga należało się bać-do spowiedzi...
Czułam jednak narastającą wewnętrzną pustkę, niespełnienie, "odbębnienie" mnie przez księży-dających wyuczone książkowe regułki i rady. A ja potrzebowałam rady płynącej z serca i po prostu zrozumienia. Jakim prawem-myślałam kościół karze mi trwać w patologicznym związku z mężem-sadystą znęcającym się nade mną i moim dzieckiem? Dlaczego kościół zmusza mnie do bycia nieszczęśliwą ofiarą, dlaczego i w imię, jakich głupich reguł mam poświęcić umysł i ciało mojego dziecka, którego ojciec uczy agresji, nienawiści i zabijania?
Cierpiałam, płakałam, chodziłam do kościoła, - ale nic w moim życiu nie zmieniało się na lepsze-wręcz stan opętania mojego ex męża się pogłębiał. Nie pomagała "woda święcona", egzorcystyczne "święcone różańce" itp. Ostatecznie na kościele zawiodłam się, gdy zostałam samotną matką z dzieckiem, bez środków do życia.
Nie znalazły się wówczas dla mnie żadne ulgi w opłatach szkoły katolickiej mojego dziecka-zamiast pomocy-próbowano ograbić mnie z marnej resztki pieniędzy, bo przecież "wierni" "muszą płacić"... Zobaczyłam całą okrutną prawdę o tej "wspaniałej, humanitarnej instytucji"...
Poszukiwałam Pana Boga w różnych filozofiach i medytacjach. Czytałam książki Sai Baby. Zaczęłam nawet wierzyć, że być może-jak jest w nich napisane-to jestem "bogiem". Co za bluźnierstwo i obłuda! Szukałam odpowiedzi na uniwersytecie studiując psychologię. Bezskutecznie.
Dopiero medytacja pana Józefa, - gdy byłam już na skraju totalnej rozpaczy i upodlenia, nienawiści do siebie-otwarła moje oczy na Jedyną Prawdę.
Ujrzałam jak wielkim byłam grzesznikiem. Zobaczyła, dlaczego muszę tak ciężko pracować u ludzi, których kiedyś zdradzałam, mordowałam, wykorzystywałam... Zobaczyłam jak wielką szansę i łaskę daje nam Pan Bóg-nam grzesznikom-abyśmy mogli odpracować nasze ciężkie grzechy z tego i poprzednich wcieleń.
Medytacja daje mi zawsze prawdziwe odpowiedzi na moje pytania. To cud na płycie CD. Kiedy w pracy zostałam błędnie posądzona o 4 krotną kradzież-na medytacjach zobaczyłam, że to ja kiedyś oczerniałam moją chlebodawczynię. Była ona wówczas-tak ja teraz-niewinna, w trudnej sytuacji materialnej. Nie dość, że zwymyślałam ją wtedy, oskarżyłam-pozbawiłam także pracy, wyrzucając z domu, gdzie u mnie służyła.
Medytacja Pana Józefa dała mi odpowiedź, że nasza karma wyrównuje się teraz, a to przykre i bolesne dla mnie obecnie wydarzenie to nauka. Sytuację przepowiedział mi wcześniej w przekazie duchowym Tarota pan Józef. Ostrzegł mnie o sytuacji, gdy ja będąc bez winy, zostanę oczerniana przez otoczenie.
Tarot p. Józefa ostrzegł mnie także w porę przed problemami z samochodem i mogącym mi grozić wypadkiem. Początkowo nie wierzyłam, aż tu nagle samochód stanął nocą pośrodku drogi przez las. Uczynny przejeżdżający kierowca pomógł mi go uruchomić.
Miesiąc później o mało nie doprowadziłam do wypadku na autostradzie-transmisja (skrzynia biegów) nadawała się do wymiany. Na medytacji zobaczyłam moje nowe auto, - którym po tygodniu zaczęłam jeździć do pracy.
Pan Józef jest moim jedynym prawdziwym przyjacielem na tym ziemskim świecie. Ufam mu i zawierzam bezgranicznie-każda z jego rad okazała się po czasie trafna, pomimo moich początkowych niedowierzań.
Weronika z Chicago, IL 4 sierpnia 2007
***
Mój komentarz.
Pani Weronika opisała jedynie tylko bardzo małą część swych przeżyć na medytacjach. Jak napisała: "zawierzam bezgranicznie" i to jest jej duża wygrana. Można by powiedzieć, że dzięki wizjom na medytacjach świadomie sobie układa życiowy obraz z puzzli.
W moich publikacjach piszę, że inkarnacja jest jednym z podstawowych Praw Boskich, jest to Miłosierdzie Boże. Czyż czytając ten artykuł i inne, nie odniesiesz takiego przeświadczenia?
Pani Weronika jest kolejną inteligentną, jednak bardzo nieliczną osobą, która otwarła oczy i widzi prawdę wokół instytucji katolickiej. Ci zakonnicy, jako dusze jeszcze, zaplanowali sobie pomoc ludziom i obiecali Bogu prowadzić was do Niego. Prawda jest zgoła inna. Jest to najbardziej zboczone seksualnie środowisko! Robią bez skrupułów "biznes" na biednych, naiwnych ludziach. Są to głównie zdrajcy Boga. Uczciwych zakonników, jest naprawdę bardzo, bardzo niewielu.
Sakrament ślubu został wymyślony przez nich i w zasadzie jest niepotrzebny. Wystarczy, że partnerzy-to wyłącznie kobieta i mężczyzna-powiedzą sobie, że zostają mężem i żoną, a już natychmiast ten związek jest zarejestrowany w Niebie.
Rozwód przeprowadza się w ten sam sposób. Formalności prawnych wystarczy dokonać w instytucji państwowej. Rozwody są dozwolone w Prawie Bożym. Bezwzględnie konieczne są, kiedy w związku istnieje przemoc fizyczna lub psychiczna. Dwoma generalnymi zasadami w każdym związku powinny być:
1. MIŁOŚĆ
2. NIE KRZYWDŹ
Nie ma miłości, wtedy taki związek nie powinien istnieć.
Jakikolwiek "sakrament", "poświęcenie", wyświęcenie itd. wykonane przez zakonnika-zboczeńca, lub wyświęcanego przez zboczeńca jest nieważne. Bóg w żadnym przypadku nigdy nie łączy się ze zboczeńcami, osobami spisanymi "tamtemu" i łamiących przysięgi życia w celibacie (zakonnicy w ogóle nie muszą żyć w celibacie, ale skoro przysięgają, to powinni w nim wytrwać). Takie "posługi duchowe" są niebezpieczne (dla prawicy), bo zabrudzają energetycznie, to się może nawet skończyć opętaniem.
Pani Weronika jest zawiedziona również różnymi dewocjonaliami, na których straciła pieniądze. To w ogóle nie pracuje. Co gorzej, taki "talizman" jest bardzo szkodliwy (dla ludzi z prawej strony tylko), kiedy został "wyświęcony" przez lewicę (zboczeńcy itp.). Talizmany pracują, kiedy zostały indywidualnie zaprogramowane przez człowieka na wysokim lub bardzo wysokim poziomie duchowym.
Prawy ex-mąż pani Weroniki uczył swojego kilkuletniego synka idiotycznych gier wojennych na komputerze. Mama zaś wysłuchiwała od dzieciaka, że bóg nakazuje mu iść do wojska, kiedy będzie dorosły i zabijać ludzi. Kto kusi ludzi do zabijania, czy Stwórca? Synek rósł w atmosferze wrogości, nienawiści, ignorancji do kobiet (mamy też) i pozostałych ludzi.
Filmy i różne programy komputerowe z tematyką agresji, infekują umysł ludzi, a szczególnie dzieci. Tu jest właśnie odpowiedź, dlaczego dzieci zabijają dzieci w szkołach amerykańskich. Podczas oglądania takich głupich filmów i programów, gdzie emanuje strach, duchy "tamtego" całkowitą łatwością wchodzą do ciała ludzi i kierują nimi (to jest opętanie). Najgorsze są horrory i filmy akcyjne.
Dzieci mogą oglądać programy telewizyjne i inne, nie więcej jak jedną godzinę dziennie. Te programy muszą być edukacyjne i pod ścisłą kontrolą rodziców. Szczególną uwagę należy zwrócić na bajki, bo często jest tam eksponowana agresja.
Dorośli powinni spędzać czas przed telewizorem maksymalnie do 2.5 godziny dziennie. Po horrorach i filmach akcyjnych najgorsze są dzienniki, bo tam są emitowane w przeważającej większości negatywne tematy. Te wiadomości pochodzą z przekazu duchowego.
Co się zaś tyczy Santhya Sai Baba, hinduskiego uzdrowiciela, on pisze, że jest bogiem i bogami są wszyscy ludzie. To nie jest prawda, o tym się przekonała pani Weronika.
Na początku tego roku zadzwoniła do mnie pewna nawiedzona pani z Minnesoty, która mi powiedziała, że jest wyznawcą Santhya Sai Baby i ma on już ponad 4 miliony zwolenników.
Mimo że on nie jest żadnym Bogiem, jest to osoba pozytywna. Bodaj w 1997 lub 98 roku otrzymałem na jego temat przekaz duchowy następującej treści:
"Santhya Sai Baba jest na III stopniu duchowym i nie jest uzdrowicielem duchowym. On jest uzdrowicielem, a głównie magikiem. Nie posiada on przywileju windowania dusz... Jest to jednak pozytywna istota...".
Pani Weronikę podczas medytacji i w snach odwiedzają często istoty duchowe, które proszą ją wstawiennictwo do mnie, aby udzielić im pomocy. Często są to dusze, które ona kiedyś skrzywdziła. Sponsorując te potrzeby, czyści swoje sumienie, a zarazem znacznie przyśpiesza rozwój duchowy.
W podobnej sytuacji była niedawno jej koleżanka, którą na moich medytacjach również odwiedzały istoty duchowe, prosząc ją o pomoc. Tłumaczyłem jej wtedy, że pomagając im będzie czyścić swoje sumienie i zmieni te negatywne relacje na pozytywne. W innym przypadku będzie musiała wszystkie swoje przewinienia odpracować fizycznie w tym i następnych życiach. Co kosztuje znacznie, znacznie drożej.
Niestety, ta wtórnie zdewociała pani, poprosiła o pomoc jakiegoś "szpeca'" od spraw duchowych i on jej odpędził te błagające o pomoc istoty. Oboje praktycznie dokonali przestępstwa duchowego, za które będą musieli zapłacić.
Mamy tutaj dwa przykłady, pozytywny i negatywny. Pani Weronika dzieli zarobione pieniądze pomiędzy życiem duchowym i fizycznym. A skąpa pani dewotka, zarabia fizycznie, żeby żyć tylko fizycznie. Jak myślisz, kto jest mądrzejszy? Dodam tutaj, że dewoci są obłudnikami i są bardzo nielubiani przez Rodzinę Bożą i cały świat duchowy. Dowód? Oto słowa Jezusa:
,"Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią wystawać na rogach ulic i w synagogach i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę powiadam wam, otrzymali już oni swoja nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Boga Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie," (Ew. św. Mateusza 6:5-6).
Minęło dwa tysiące lat od bestialskiego mordu na Jezusie. On, Syn Boży, poświęcił swoje życie, aby ludziom pokazać prawdziwą drogę do swego Ojca. Czy Jezus uczył kogokolwiek klękania przed kukłami, czy obrazkami? A co robią ludzie nadal, pomimo upływu tak długiego czasu? Czy powinniście się gniewać, kiedy z ironią powie się wam, że jesteście obłudnikami?
|
|